Artykuł sponsorowany
Mamy w naszym pięknym kraju nad Wisłą tendencję do chwalenia tego co cudze, a już na pewno zagraniczne. Niby lepsze, niby fajniejsze. Na swoją własną palarnię kawy postawił Sebastian Kachel. Pasję do palenia zielonych ziaren kawowca postanowił przerodzić w pierwszą w Lesznie palarnię kawy.
Hobbysta z naszego miasta zaczynał od maleńkiego, dwustugramowego pieca. To w nim nadawał odpowiednią barwę i kolor ziarnom sprowadzanym z najdalszych zakątków Ameryki Południowej czy Afryki. Pierwszym testerem kawy wypalanej przez Sebastiana był on sam. Następnie do tego grona dołączyli jego najbliżsi. – Jak większość z nas uwielbiałem smak i zapach kawy. Z czasem wgłębiłem się w temat i zacząłem sięgać po kawy z wyższej i lepszej jakościowo półki. Idąc krok dalej pomyślałem o zakupie pierwszego pieca i wypalaniu kawy dla siebie. Takiej, która odpowiada mi osobiście – tłumaczy nasz rozmówca.
Znajomi i rodzina, którzy odwiedzali leszczyńskiego roastera jako pierwsi poznali się na kunszcie Sebastiana. Z czasem prosili go o wypalenie paczki lub dwóch dla siebie czy znajomych. – Temat rozchodził się pocztą pantoflową, a ja coraz bardziej wgłębiałem się w sztukę palenia. Czytałem artykuły, książki, a także oglądałem wiele poradników o kawie, doskonaląc przy tym swoje umiejętności – wyjaśnił. – Tegoroczny urlop poświęciłem na ukończenie kursu organizowanego przez amerykańskiego producenta pieców do palenia kawy – dodał Sebastian Kachel, który swoją “zajawkę” postanowił przerodzić w sposób na życie.
– Temat stał się tak szeroki, że po kawę zgłaszało się coraz więcej osób, a ja postanowiłem dokupić trzeci piec i otworzyć działalność – dodał właściciel palarni SAJM, której nazwa pochodzi od pierwszych liter imienia Sebastiana oraz jego żony i dzieci. – Dzięki znajomym i rodzinie udało mi się znaleźć odpowiednie miejsce do otwarcia SAJM-u. Wystarczyło kilka przeróbek, dodanie szafek i lady i oficjalnie mogę ogłosić, że w poniedziałek 5 grudnia nastąpi otwarcie – oznajmił szef palarni.
W swojej ofercie właściciel SAJM-u posiada obecnie trzy rodzaje ziaren pochodzących z Brazylii, Kolumbii i Etiopii. – Są to odmiany pochodzące z krajów, które słyną z najlepszych plantacji na świecie. Przy tym każda kawa smakuje inaczej. Najważniejsza sprawa to “Terroir” kawy, czyli zestaw czynników środowiskowych kształtujący jej finalny smak. Są to m. in. wysokość uprawy, rodzaj gleby, temperatura – dodał właściciel jedynej w Lesznie palarni kawy.
Kawa wypalana na Prochowni 1a paczkowana jest w saszetki o wadze 75, 250 i 500 gram. Zakupów można dokonać przy okazji osobistej wizyty w siedzibie SAJM-u, podczas której poczujecie jak powinna pachnieć, a przede wszystkim smakować świeżo palona kawa. Wnikliwi koneserzy “małej czarnej” zapoznają się z procesem obróbki ziaren kawowca. Natomiast pierwsi klienci, którzy odwiedzą Sebastiana i jego palarnie będą mogli liczyć na zniżki i promocje przy zakupie kawy.