We wtorek około godziny 9 przed przychodnią lekarską na ulicy 17 stycznia zasłabł i zmarł 84-letni mężczyzna. Przyczyną zgonu był zawał serca. Wcześniej wyszedł on z domu i udał się na zakupy. Sprawa budzi kontrowersje.
Gdy mężczyzna upadł na chodnik, zareagowali świadkowie. Pech chciał, że na pogotowiu, dyspozytor poinformował, że wszystkie karetki są na obsłudze wezwań. Pewna kobieta pobiegła po lekarza do przychodni lekarskiej na przeciwko. Tam usłyszała odmowę od jednego z nich. Kiedy do akcji wkroczył mąż kobiety, po awanturze w budynku, przybył medyk. Po krótkim masażu serca i sprawdzeniu pulsu lekarz uznał, że mężczyzna zmarł i wrócił do swojego gabinetu.
Tak przedstawia się opis tych dramatycznych wydarzeń. Czy lekarz nie powinien udzielić pomocy szybciej? Czy jego zachowanie i świadków było właściwe? Sprawą zajęła się już prokuratura, jednak kodeks karny mówi wprost. Kto nie udzieli pomocy osobie będącej w bezpośrednim zagrożeniu życia lub zdrowia, podlega pozbawieniu wolności do 3 lat. Bliscy zmarłego wyrażają żal do lekarza, którego wzywano na pomoc.
Pogrzeb zmarłego odbędzie się piątek na cmentarzu komunalnym przy ulicy Osieckiej w Lesznie.
źródło: inf.własne