Ten wieczór przejdzie do historii polskiego żużla. Bartosz Zmarzlik po raz drugi z rzędu zdobył tytuł Indywidualnego Mistrza Świata i stał się pierwszym Polakiem, który obronił wywalczone złoto. Wygraną przypieczętował awansem do finału w ostatniej rundzie GP w Toruniu, przy okazji wygrywając cały turniej. Tyle szczęścia nie miał zawodnik Fogo Unii Leszno Emil Sayfutdinov, który nie zdołał wywalczyć miejsca w pierwszej szóstce klasyfikacji generalnej, które daje gwarancję startu w przyszłorocznym cyklu.
Wczoraj i dzisiaj na toruńskiej Motoarenie mogliśmy oglądać prawdziwe żużlowe święto. Zmarzlik przed ostatnią rundą miał osiem punktów przewagi nad drugim Taiem Woffindenem. Tytuł mistrza dawały mu miejsca od 1 do 4. Polak w dramatycznych okolicznościach spotkał się w półfinale z wyżej wymienionym Brytyjczykiem oraz Fredrikiem Lindgrenem, który również liczył się w walce o mistrzostwo. Gdy zawodnik Stali Gorzów przekraczał linię mety na drugim miejscu, było już pewne. Mamy pierwszego Polaka, który obronił tytuł Mistrza Świata.
Awansu do przyszłorocznego cyklu Grand Prix nie uzyskał Emil Sayfutdinov, który mimo dobrego turnieju, upadł w drugim półfinale i nie mógł dalej walczyć o wyższe miejsce. Punktów niestety zabrakło, ale Rosjanin może śmiało liczyć na stałą dziką kartę od organizatorów. Awans za to uzyskał drugi Polak Maciej Janowski, zatem pewne jest, że w 2021 w walce o mistrzostwo świata zobaczymy trzech zawodników z naszego kraju. Wcześniej awans do cyklu zgarnął Krzysztof Kasprzak w Grand Prix Challenge.