To miał sportowych wzruszeń. Poniekąd taki był, lecz nie z powodu zwycięskiego meczu Novimex Polonii 1912 Leszno. Kibice w Hali Trapez oglądali dominację drużyny gości. W ostatnim meczu Kamila Chanasa w karierze gospodarze przegrali z Miners Katowice aż 51:76.
Spotkanie miało być zwieńczeniem kariery Kamila Chanasa, który przez lata był symbolem leszczyńskiej drużyny. Trybuny wypełniły się po brzegi. Atmosfera była wyjątkowa, ale boiskowa rzeczywistość szybko ją ostudziła.
Sam mecz od początku układał się pod dyktando gości. Zawodnicy Miners Katowice grali agresywnie w obronie i skutecznie w ataku. Leszczynianie długo szukali samej drogi pod kosz rywali. Nie wpadały także rzuty z dystansu. Z minuty na minutę w pierwszej kwarcie przewaga przyjezdnych rosła.
Bezradni gospodarze sprawiali wrażenie zagubionych we mgle. Druga kwarta dała pewną nadzieję na walkę w meczu, lecz ostatecznie Novimex Polonia zdołała odrobić zaledwie jeden punkt. Na przerwę obie ekipy schodziły przy stanie 28:39. Trzecia kwarta rozwiała za to wszelkie złudzenia. Podopieczni Macieja Dudzika zdobyli tylko siedem „oczek”. Poloniści nie trafiali „trójek”, choć to mało powiedziane. Statystyki z meczu są brutalne. 1/21 udanych prób zza linii trzech punktów to mało, by móc myśleć o zwycięstwie.
Czytaj też:
Jednak gdy po końcowym gwizdku Kamil Chanas schodził z parkietu po raz ostatni, wynik przestał mieć znaczenie. Publiczność wstała, by nagrodzić go długimi brawami. W oklaskach było wszystko – wdzięczność, szacunek i świadomość, że kończy się pewna epoka w historii leszczyńskiego basketu. Kibice licznie zgromadzili się wokół zawodnika, by osobiście podziękować mu za lata spędzone w Lesznie. Koszykarz otrzymał także od najwierniejszych fanów pamiątkową statuetkę.
Fot. Mateusz Pioterek