Stało się to, co przez ostatnie miesiące wydawało się najbardziej prawdopodobne. Polska nie zapewniła sobie bezpośredniego awansu na Mistrzostwa Europy.
Pierwsza połowa piątkowego meczu z Czechami nie zaczęła się kolorowo. Rywale biało-czerwonych już na samym początku stworzyli sobie groźne sytuacje, które mogły zakończyć się bramką. Ofensywa jednak nie trwała długo i podopieczni Michała Probierza szybko wzięli się do pracy. Agresywnie atakowali przeciwnika po stracie piłki, przeprowadzali szybkie ataki skrzydłami, które stwarzały problemy sąsiadom z południa.
Jedna z takich akcji przyniosła gola. Po dośrodkowaniu Nicoli Zalewskiego pechowo zainterweniował obrońca, co skutkowało golem Jakuba Piotrowskiego. Nie można jednak pominąć błędów w defensywie, jednak te nie były na tyle poważne, żeby stworzyć zagrożenie dla Wojciecha Szczęsnego. Na przerwę schodziliśmy prowadząc 1:0.
Druga połowa zaczęła się jeszcze gorzej jak pierwsza część spotkania, zaledwie cztery minuty od wznowienia gry po odbijance w polu karnym piłkę w siatce umieścił Tomáš Souček. Tempo w drugiej części nieco spadło. Pojawiło się więcej błędów w obronie reprezentacji Polski. Im bliżej końca tym więcej było akcji w jedną i w drugą stronę, atak za atak. Taki przebieg meczu wymęczył piłkarzy obu reprezentacji, przez co wynik spotkania nie uległ już zmianie. Polska zremisowała z Czechami 1:1.
Oznacza to, że nie mają już matematycznych szans na bezpośredni awans na Mistrzostwa Europy. Jest to jedno z największych, jak nie największe rozczarowanie w polskiej piłce ostatnich lat. Polska kadra ostatni raz nie wystąpiła na turnieju rangi mistrzowskiej niespełna dekadę temu. Owym turniejem był mudnial w Brazylii rozgrywany w 2014 roku.