Drugi mecz w tegorocznych rozgrywkach Statscore Futsal Ekstraklasy mają za sobą futsaliści GI Malepszy Futsal Leszno. W derbach Wielkopolski podopieczni Tomasza Trznadla zremisowali z Red Dragons Pniewy 3:3.
Fanatycy klubu z Leszna, którzy w sobotę zasiedli na trybunach hali Trapez wracali do domów z lekkim niedosytem. Zawodu nie było widać na twarzach koneserów futsalu, którzy obejrzeli kapitalne widowisko. Obie ekipy rozpędzały się wraz z upływem minut na halowym zegarze. Jako pierwsi drugi bieg wrzucili goście, którzy objęli prowadzenie za sprawą Maksyma Pautiaka. Przez kolejne minuty żadna z drużyn nie stworzyła sobie klarownej sytuacji do zmiany rezultatu. Wielu fanów nerwowo spoglądało na ekrany swoich smartfonów śledząc wynik równolegle toczącego się meczu polskich siatkarzy ze Słoweńcami. Ci, którzy na dłużej skupili swoją uwagę na wydarzeniach odbywających się w katowickim Spodku mogli przeoczyć błyskawicznie zebrane pięć fauli przez leszczynian. Szczęśliwie dla gospodarzy przedłużonego rzutu karnego nie wykorzystał Mateusz Kostecki. Strzegący się przed kolejnymi przewinieniami miejscowi po niespełna kwadransie zostawili sporo miejsca Maksymowi Poutiakowi, który uderzeniem z dystansu otworzył wynik meczu. Od zadań specjalnych w tym spotkaniu miejscowi mieli jednak Jakuba Kąkola. Reprezentant Polski tuz przed syreną oznaczającą koniec pierwszej połowy zwiódł rywali i uderzeniem zza pola karnego doprowadził do wyrównania.
Przerwa w grze, łyk zimnej wody oraz rozmowa z trenerem Tomaszem Trznadlem sprawiła, że biało-czerwoni zaczęli jeszcze odważniej atakować. Na początku drugiej połowy bój o górną piłkę w polu karnym stoczyli Mateusz Lisowski i Łukasz Błaszczyk. Zdaniem rozjemców sobotniego spotkania golkiper przyjezdnych próbując wybić futsalówkę nadużył przepisów i faulował zawodnika z Leszna. W tej sytuacji protesty gości na nic się zdały, a ich miny zmarkotniały zdecydowanie bardziej po kapitalnym uderzeniu Kąkola z rzutu karnego.
W 24 minucie zadanie leszczynianom ułatwił Adrian Skrzypek. Kapitan gości po dośrodkowaniu Douglasa skierował piłkę do własnej bramki, a na tablicy wyników zrobiło się 3:1 dla gospodarzy. Czerwone Smoki walczyły, jednak do końca i przypomniały publiczności w Trapezie, że w futsalu dwie bramki zaliczki praktycznie nic nie znaczą. Na 4 minuty przed końcem spotkania kontaktowego gola dla pniewian zdobył Nikita Storozhuk. Podopieczni Łukasza Frajtaga prezent od gospodarzy otrzymali w 38 minucie. Wejście Błaszczyka w Lisowskiego tuż przed własnym polem karnym skopiował Noel Charrier. Grający piątką zawodników w polu przyjezdni doskonale rozegrali stały fragment gry doprowadzając w ten sposób do remisu 3:3.
Nerwowe i rozgrywane na raty ostatnie sekundy meczu niczego już nie zmieniły. Patrząc na obraz całego spotkania Red Dragons Pniewy remis w Lesznie mogą uznać za sukces. Niedosyt i rozczarowanie podopiecznym Tomasza Trznadla będą towarzyszyły przez najbliższy tydzień, aż do kolejnego spotkania o punkty, które nasz zespół rozegra w Komprachcicach z tamtejszym Dremanem.
GI Malepszy Futsal Leszno 3:3 Red Dragons Pniewy
0:1 – Maksym Pautiak (13 min)
1:1 – Jakub Kąkol (20 min)
2:1 – Jakub Kąkol (23 min)
3:1 – Adrian Skrzypek sam. (24 min)
3:2 – Maksym Pautiak (36 min)
3:3 – Nikita Storozhuk (38 min)